Post 3

W lutym mamy dwa bardzo ważne święta, takie wesołe i smutne. To wesołe to oczywiście, tłusty czwartek!!! Ludzie chodzą po piekarniach i kupują, te obciekające tłuszczem buły, które w tym dniu są wyjątkowo drogę. Jedak w marketach, są wersje z pieca, w niewiarygodnie niskich cenach. Można kupić karton, plus karton mleka, takiego odtłuszczonego, fit. W ogóle żeby dla oka było zdrowo. Pierwsza zasada jest taka, że jeśli w pracy są osoby których, nie lubisz to ich nie częstujesz. Jestem autorką tej zasady i czuje dumę... Takim sposobem wrócę do domu, z pełnym kartonem pączków, z których zjem cztery. Będę miała wyrzuty sumienia, że tyle zjadłam. Popije mlekiem, ale to nie pomoże. Dam bratu, on zje, będę miała pretensje, że zjadł i nic nie zostawił. Cały ten niecny plan, żeby odrobinę poczuć się lepiej. Ponieważ podniosłam im wszystkim ciśnienie, a sobie podniosłam ego. Jestem wspaniałomyślna!!! W pracy powiedzą sknera, bo nie poczęstowałam, a brat że wariatka bo dałam i mam pretensje. Uwielbiam tłusty czwartek....
Przejdźmy do święta dla umysłowo chorych, czyli cześć św Walentemu. Do tego muszą być specjalne przygotowania dlatego ja, dwa tygodnie wcześniej jako kierowniczka działu ogrodniczego w sklepie budowlanym, muszę wykazać się kreatywnością. Ludzie wymagają cudów, najlepiej aby lance w opryskiwaczach wygięte były w kształt serca i z zraszacza wylatywała różowa wata cukrowa. Nienawidzę walentynek... w sumie to nie, bo w większości klubów mam wejściówki darmo. W takim razie nienawidzę ludzi, którzy czczą to święto. Ehh żeby oni wszyscy wiedzieli, że wystarczy mały gest.... 

- Tośka śpisz - Przy uchylonych drzwiach stał mikołaj 
- nie, myślę o tobie. Przecież dla relaksu wyłączam światło - odpowiedziała ironicznie 
- ha ha, urzeczywistnię ci to - włączył światło 
- Jezusiczku - zakryła twarz dłoniami  - chcesz mnie zabić? - spojrzała na niego przez palce 
- nie ale mam do ciebie interes - podszedł bliżej 
- Nie! Nie zatańczę dla twoich znajomych - zażartowała sobie 
- weź fuj - wykrzywił się z poważną miną 
Antonina rzuciła w niego poduszką i usiadła na brzegu łóżka - Nie wyobrażam sobie, że nie zostanę przeproszona - skrzyżowała ręce i obróciła dumnie głowę 
- ty brałaś dziś leki? - śmiał się z niej - ej no sama zaczęłaś - popchną ją lekko.  Ona siedziała nieruchomo. Wziął głęboki oddech - słuchaj, możesz jutro przenocować u jakiejś koleżanki ?
- co? - zdumiona odwróciła się do niego - w jakim celu?
- Bo ty nie masz nikogo a ja mam plany - Wyperswadował głaskając się po swojej gładkiej brodzie 
- Aha, czyli swoją walentynkę chcesz posuwać na moim łóżku? - Wstała aby być na równi z nim 
-  Ahh nie o to chodzi - wzburzył się lekko - chce po prostu być z nią sam, na sam 
- To nie wystarczy wam jeden pokój? - kręciła z niedowierzaniem głową - macie przecież jeszcze salon, kuchnie i łazienkę. Przecież tu można nakręcić "sex na 1000 sposobów" 
- Dobra nie to nie - machnął ręką rękoma 
- Nie, nie poczekaj - czekała na kontakt wzrokowy - jak dasz dwie stówki, to mnie nie będzie.
- Oszalałaś - zmarszczył czoło 
- Ahhh. Nie,  to nie - powoli się odwróciła,  wiedziała że osiągnęła cel 
- Dobra.... masz - wyciągnął z portfela pieniądze 
- i co? Przyprowadzisz ją, a tu taki burdel - patrzyła mu w oczy - jeszcze stówka i posprzątam - trzymała dłoń w powietrzu
Zmarszczył lekko czoło i niepewnie wyjął następny banknot. Wyrwała mu go z ręki
- Jak myślisz? Zjadła by coś dobrego? - uśmiechnęła się wrednie
Coraz bardziej odrętwiały, włożył rękę do portfela - tylko coś, bardzo dobrego... - dał jej jeszcze 200 złotych 
- No widzisz jak się dogadaliśmy - rzuciła się mu na szyje i pocałowała z policzek 
- Super! - odsunął ją - bez takich scen - wytarł policzek 
- Zobaczysz. Obsrasz się, a teraz daj poduszkę i wypierdalaj - złapała za poduszkę i wypchnęła brata za próg swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Ścisnęła pieniądze i położyła je ładnie na nocnym stoliku - Za tyle Bieniek, uwale się w trupa - powiedziała do zamiokulkasa

Po pracy, zaprała się za sprzątanie i gotowanie. Następny dzień miała wolny - Walentynki są jednak super - pomyślała. Robiąc 10 czynności na raz, kontaktowała się z znajomymi, mając nadzieje, że ktoś ma dla niej chwile czasu. Na ostatnią chwile nie spodziewała się tłumów. Większości miała już plany, na romantyczne kolacje w drogich restauracjach. Raz w roku mężczyzna stara się o kobietę, tak jakby kwiaty miały nie wystarczyć.
Pod wieczór wiedziała, na czym stoi. Pięć osób i idą w miasto. Dom wysprzątany, kolacja gotowa, jeszcze tylko potwierdzający sms.

~Toś- rusz dupę
~Bro- jadę
~Toś- sam?
~Bro- Na razie sam
~Toś - nie pisz jak jedziesz !!
~Bro- !!!

Co za dureń, heh - wyłożyła się na kanapie - Pierw pójdę do tego baru na długiej. Zaczekam na wszystkich. hmmm tylko czy będzie miejsce, a co tam przecież mam VIP, bo były mnie jeszcze kocha. Chyba... znaczy jeszcze pół roku temu tak mówił. Niestały w uczuciach palant!!! Wrogów nie będę sobie szukać, wystarczy że mam w rodzinie. Nie zostanę też stała na dworze, bo mróz... ale autem też nie pojadę, a jak wydam na taxe, to już mniej na alko. W sumie też się nie wysiliłam żeby mieć kasę. Heh ale jestem zła kobieta!!! To chyba jedna z przyczyn braku stałego związku. Nie wykorzystałam nikogo tak jak wczoraj brata, częściej to się działało w drugą stronę - zsunęła się z sofy i stanęła przy lustrze - To wszystko dlatego, że jestem taka jakaś... mało oryginalna albo gruba - wciągnęła swój i tak płaski brzuch - ehhh... los robi sobie ze mnie jaja. Walentynki spędzam z ludźmi od kielicha.
Do mieszkania wszedł brat. Nie zdejmując butów, zrobił krok do przodu
- Zmywane! - krzyknęła, Mikołaj zastygł w bezruchu - Tam dopiero zmyłam! zdejmij buty - schylił się - Gdzie jest ona? Myślałam, że ją przywieziesz
- zaraz po nią pojadę, chciałem tylko zobaczyć, co zdążyłaś zrobić - rozejrzał się
- wszystko jest - wzruszyła ramionami - ruszyła w kierunku dziw - także ten. Tam masz kolacje wystarczy wyłożyć na talerze. Pościel też ci przebrałam, bo nie wyobrażam sobie że ta "randka" skończy się inaczej - zakładając płaszcz podeszła do niego. Poprawiła mu krawat - kwiaty kupione?
- nie - odparł zaskoczony
- to za rogiem jest kwiaciarnia - podeszła do okna i pokazała mu palcem - Wiesz, najlepiej róże - spojrzała w zagubione oczy brata - ehhh nieważne, ja wychodzę i nie wiem kiedy wrócę - założyła trampki
- Wszytko super, a ty gdzie idziesz? - spytał ją jeszcze przed wyjściem
Maiła na sobie to co nie przyciąga uwagi, czyli jeansy i bluzę dresową. Struj wygodny pasujący do wszystkiego, nienadający się tylko do tak romantycznego dnia jaki był dziś.
- Będę tam gdzie, mnie nogi poniosą - pomachała mu na pożegnanie

CDN

Komentarze

  1. Tośka nieźle sobie z bratem radzi, rozbrajający wpis :P i świetne podsumowanie tłustego czwartku i walentynek na początku. Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Post 5

Post 8