Post 5

Bardzo ciężkie poranki w stylu "sushi-jama", to takie gdzie nawet słońce świeci za głośno. Płyn mózgowy zapomina, co to są naczynia połączone, wyczulając głos, pogarszając wzrok. Było cudownie gdy "czarodziejka gorzałka tańczyła w nas", teraz uleciała pozostawiając po sobie konsekwencje naszych egoistycznych życzeń. "Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy" piąty wers inwokacji Pana Tadeusza uleczy moją dusze, nic nie uleczy ciała marna wegetacja...
Gdzie jestem? Pokój tak jakby znajomy... ohhh jestem w łóżku Sebastiana!!! - podniosła się ociężale, okryła piersi kołdrą - świetnie jestem genialna. Jezus, Maria, Józef! Moja głowa... - Zasłoniła dłońmi twarz, kolanami docisnęła kołdrę do tułowia. Miała na sobie tylko majtki, więc skrzętnie się okrywała. Zmrożonymi oczyma rozglądała się po pokoju. Ktoś leżał przy niej, ale bała się zsunąć kołdrę. Pchnęła mocno postać a ona się nie podniosła. Nie użyła siły, wyczuła same kości. To mogła być tylko i wyłącznie.... Szarpnęła  materiał
- Angela?!- wypowiedziała półszeptem, dzwoniło jej w głowie. Obok leżała jej koleżanka, przyodziana w koronkową bieliznę - dla niej też wieczór nie skończył się tak jakby tego oczekiwała - pomyślała gdy nagle z hukiem otworzyły się drzwi. W przejściu stał Kamil.
- Rzygałem - wyglądał jak śmierć, nie miał już tej klasy co wczoraj. Nie miał też swojej ukochanej marynarki, tylko wygniecioną koszule, czarne bokserki i kolorowe skarpety.
- Przykro mi - burknęła -  możesz na chwilę wyjść?
- ci ci ci - przykładał niezdarnie palec do ust - Muszę poczekać chwilę - zamknął za sobą drzwi i usiadł na podłodze
- Muszę się ubrać! Wolałabym żeby cię tu  nie było - w jego twarzy nie widać było zrozumienia. - no musisz wyjść - powtórzyła
- Nie mogę. Ojciec Sebastiana jest na dole. Chyba poważna rozmowa - wymamrotał rękami. spuścił głowę i sapnął - no i wygnał mnie tu żeby nie przeszkadzać - uniósł ramiona
- Co to? -  Angelika leząc złapała Tosie za nogę. Podniosła się powoli patrząc na koleżankę.  - czemu śpię z tobą? kładłam się z Sabą
- tez chciałabym to wiedzieć - podkurczyła nogi Tosia
- Wy to w ogóle jesteście udane - zaczął opowiadać Kamil - ty to o wariat jesteś - wskazał palcem Antoninę - takie dwa koksy stały przed klubem i kłóciły się. Kto wejdzie na drzewo, a ty do mnie "e ty mi piwo trzymaj" i weszłaś. Pały przyszły, że coś porządek zakłócasz, a to Seby Kumpel był no i dalej to w domu byliśmy - machnął ręka
- ale co? Jakiś teleport? - dopytała Tosia
- Nie bus nas przywiózł - powiedziała ospale Angela
- Chyba tak - ciężko myślał nad tym Kamil - wyjebałem się na Seby rzygach  - zmarszczył się - aż mi marynarka na plecach pękła
- Seba da ci dres - dogryzła mu Antonina - teraz masz marynarkę haftowaną - śmiała się razem z Angeliką
Do pokoju wszedł Sebastian, był smutny i blady. Ubrany w to samo co zeszłego wieczoru, tak jakby wcale się nie przebrał. Rozejrzał się po pokoju. Podszedł do łóżka i usiadł na rogu. Gapił się w puste ściany aż w końcu założył ręce na głowę. Angela z wrażenia otrzeźwiła i przysunęła się do niego, obejmując go wokół ramion
- co się stało - dopytała słodko
- ehh - sapnął - ojciec ma pretensje, że nie pilnowałem pubu - spojrzał na wszystkich obserwując reakcje. Uśmiechnął się szeroko - ale było zajebiści co nie?? - zaśmiał się głośno. Kamil wstał i klepnął kumpla po plecach - może się ubierzecie? Tośka po co ci ta kołdra?! - szarpnął za materiał tak mocno że dziewczyna nie zdołała go utrzymać. Szybko zakryła piersi dłońmi - ups myślałem że... - przykrył ja w całości - Kamil wynocha
- Co to ma być? Ty zostajesz? - zdenerwował się
- Ja to już widziałem - machał ręką żeby wyszedł
- ty też wyjdź - krzyknęła z pod kołdry
- Kotuś nie wygłupiaj się - odsłonił jej twarz
- Kotuś ?! - zmarszczyła brwi
- ok. Dobra. Poddaje się - podniósł ręce i wyszedł z pokoju
Wszyscy się ubrali i doprowadzili do porządku. Przed wyjściem mieli do załatwienia okazało się że mają do załatwienia jeszcze jedną sprawę.
- Musicie zmiękczyć skamieniałe serce mojego ojca  - poinformowała grupę Sebastian
- Z jakiego powodu? - dopytał Kamil
- Podobno wczoraj z mojego pubu ktoś wyniósł sprzęt nagłaśniający
- no i?? - dodał kolega
- no jesteście potencjalnymi podejrzanymi
- Masz kamery debilu
- Problem w tym że jak już je wyłączę to zapomnę ich włączyć - podrapał się po głowie
- Jesteś skończonym palantem! - Wtrąciła się Tośka - cały czas byliśmy z tobą
- To nie ja was oskarżam tylko mój ojciec. Myśli że chce go urobić na kasę. Wiec robimy tak, że nikt się nie odzywa tylko mówię ja.
Weszli do solun, najbardziej pokaźnego miejsca w domu ojca Sebastiana. Było w nim tyle miejsca, że między meblami przejechałaby ciężarówka. Na ogromnej rogówce siedział starszy mężczyzna w ręku trzymał szklankę z grubego szkła. Czekał na nich, był zdenerwowany.
- Sebastian mówił że wczoraj stało się coś niesamowitego - Patrzył na syna - wiec opuściliście pup i to nie wy wynieśliście sprzęt - oparł się wygodnie dając znak do wytłumaczenia
Wtedy Sebastian energicznie złapał Tosie pod ramię - tak... Tosia zgodziła się być moja żoną. W końcu się ustawie tato i będziesz że mnie dumny
Czas się zatrzymał, język mi zdrętwiał - co za zimny drań wyczuł sytuację i co ja mam teraz niby powiedzieć "dziecko w drodze", "jestem taka zmienna i lubię skakać z kwiatka na kwiatek". To nie wygląda ani trochę korzystnie. - Uśmiechnęła się tylko ciepło
- widzę że ona, jest tak samo zaskoczona jak ja - parsknął pod nosem - i to że się ustawisz.... Ha Ha. No chyba że ty młoda damo jesteś w ciąży - wskazał palcem
- po takiej ilości alkoholu ciąża nie wchodzi w grę - zaśmiała się. Spojrzała przez swoje lewe ramię gdzie stali Kamil i angelika. Ich miny wskazywało na to że Sebek jednoznacznie zrobił z siebie debila. W sumie nic nowego - Niech pan posłucha - odezwał się we mnie syndrom agenta ACE - syna trochę poniosło - ściągnął mocniej jej ramie - wyszliśmy prawie przed zamknięciem więc nikt nie mógł przewidzieć takiej wpadki. Poza tym pracownikom trzeba ufać. To cecha dobrego pracodawcy
- Tak zaufanie jest dobre... - zmierzył ich wzrokiem - ale kontrola jest lepsza! - podniósł głos. Podszedł do karafki która stała nieopodal rogówki - To że ufasz pracowników nie zwalnia cię z konsekwencji synu - mówił nalewając sobie alkohol - Trzeba się tym zająć - kiwnął głową - wezwałem już policje, nie będziemy im przeszkadzać. Wy natomiast - Wskazał dłonią na syna i Tosię - przejrzycie faktury, coś mi się tam nie zgadza. Ciebie syneczku to na pewno niczego nie nauczy ale moją niedoszła synową nauczy tego, że nie ma co bronić przegranego - Zerknął na Kamila i Angelikę - nie jesteście im potrzebni - machnął ręką
Pan Krzyżanowski załatwił porachunki z synem i spokojnie opuścił dom. Angela i Kamil też mogli odpocząć w swoich mieszkankach. Tylko ja zostałam z osłem który się cieszył, że może spędzić dzień ze mną. Straszna kara. Po pięciu godzinach podrywania w tym dwóch kwach i trzech propozycjach pójścia do łóżka wyszłam na wolność. Jeszcze tylko baran odprowadził mnie do domu demonstracyjnie zamknęłam mu drzwi przed nosem. Wszystko po do żeby wegetować przez resztę dnia w wyrku

Komentarze

  1. Bardzo dobrze piszesz, tylko postaraj się nieco mocniej rozbudowywać wątki. Historię przedstawiasz wciągającą, ale bardzo szybko ją urywasz, przez co czuje się pewien niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo tego tekstu. Całkiem dobrze napisane:)
    https://pielegnacyjny-zakatek.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie imprezy to ja rozumiem :P genialnie piszesz :)
    (http://pracownia-kotolaka.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Post 3

Post 8