post 7

Słońce wpadało swoimi najdłuższymi promieniami prosto w zwężone źrenice. Kuły swoich ostrym harpunem sparaliżowany organ. Świerze powietrze dostawało się przez otwarte okno. Zakryła głowę kremową, satynową pościelą. Materiał ślizgał się po jej zgrabnym nagim ciele. - Znowu nie wiem gdzie jestem ohhh jestem z siebie taka dumna. - pomyślała zaciskając pięści na materiale. Odsłoniła twarz aby się rozejrzeć. Przez okno rozpościerała się panorama miasta - Jestem w Venusie - Najbardziej rozpoznawalnym hotelu w jej mieście. Obróciła głowę w stronę dźwięku szczęknięcia zamka....
24 godziny wcześniej

Dziś 23 marca, właśnie strzeliło mi ćwierć wieku. Pobiegnę do parku, pochwalić się tym biednym przechodniom. Moi znajomi mają własne firmy, rodziny albo po prostu mają dziecko, też już coś. Ja mam beznadziejną prace, zazdrosnego byłego i mieszkam z bratem. Powinnam coś z tym zrobić ale nie wiem od czego zacząć. Jak na prawdziwego polaka przystało zacznę od kawy może reszta potoczy się sama. Nadziejo matko głupich, ześlij mi mężczyznę który mnie ochroni. Spraw aby moje życie nabrało tępa i kolorów, obojętnie jakich. Chce żeby coś się w końcu zmieniło.
Siedziała przy stole w otwartej kuchni. Nieobecnymi oczami wpatrywała się w zgniły, przedwiosenny krajobraz. Podszedł do niej brat w reku trzymał paczkę owiniętą w błyszczący, różowy papier
- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko. - schylił się żeby ją objąć - Sto lat stara dupo. - dodał ściskając ją mocno
- Dobra starczy - zaśmiała się odpychając go od siebie - Zrobić ci kawę? - dodała wstając z krzesła
- Tak. poproszę latte karmelowe z cukrem trzcinowym - rozsiał się szeroko przy stole
- Spoko, zrobię ci rozpuszczalną - wstawiła wodę i nasypała proszek do kubka. Dosiadła się do brata - Mam się bać? - pokazała na paczkę
- Jestem ciekawy twojej reakcji - uśmiechnął się złośliwie
- Czuje śmierdzący podstęp - powoli otwierała pakunek
- To bardzo w twoim stylu, coś na dzisiejszy wieczór - zaśmiał się
Zmarszczyła brwi z pod foli wyłonił się kolorowy materiał. Wstała żeby móc przyjrzeć się strojowi w całości - Kigurumi?!- przewiesiła struj przez krzesło. Mikołaj wyrażał wielkie zadowolenie z swojego zakupu. W tym czasie wyłączył się czajnik elektryczny. Zalała bratu kawę i osiadła przy nim. - Cieszę się, że jesteś taki kreatywny, no ale.... - złapała za tęczowy ogonek, postaci którą przestawiał kostium - Jednorożec?? Czym się kierowałeś przy wyborze?- patrzyła w oczy
- no wiesz - oparł ręce o stół, złączył końce palców tworząc koszyk - tata zawsze mówił że jesteś magiczna i niesamowita. Jednorożce takie są - zaśmiał się złośliwie
- Strzał w dziesiątkę - uśmiechnęła się nerwowo - ty na pewno wiesz ile mam lat? - dopytała skradając struj
- dla mnie zawsze będziesz małą siostrzyczką - potargał jej włosy
Po tych słowach uśmiechnęła się szerzej, pokazując swoje perłowe zęby. Dotykała miękkiego pluszowego materiału. - szkoda że jesteś miły tylko w wyjątkowych dniach - pomyślała i uśmiech zszedł jej z twarzy. Uciekła wzrokiem w widoki za oknem. - głuptaś tylko ty nie potrafisz tego docenić. Ciekawe czy mama o mnie myśli - zacisnęła usta w cienką kreskę.
- Ej co jest - zapytał brat
- Nic, wszystko w porządku - uśmiechnęła się sztucznie dopiła szybko kawę.  Wstała żeby odłożyć kubek do zmywarki - Dziękuje za wspaniały prezent - podtrzymywała kąciku w ładnym uśmiechu. Udała się z prezentem do pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku. - Czemu czuje taką pustkę? Tęsknie za wszystkim czego i tak nie będę miała. To bez sensu... moje życie jest bez sensu - z rozmyśleń wyrwał ją dzwonek telefonu. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie jej ojca z podpisem "Staruszek"
- słucham 
- Córeczko kochana, wszystkiego najlepszego. Obyś nigdy nie zboczyła na złą ścieżkę - powtarzał wyuczone słowa, które słyszała przy każdych życzeniach - Masz już jakieś plany
- umówiłam się z koleżankami na wieczór
- wspaniale w takim razie zapraszam cie na obiad. O której będzie ci pasowało?
- nie wiem może 12 - ukrywała w słowach niechęć
- myślę że piętnasta to odpowiednia pora. Przyjadę po ciebie. Do zobaczenia
- pa - rzuciła telefon na pościel. Opadła bezsilnie na łóżko - Świetne plany!!! Mój wybór nikogo nie obchodzi, beznadziejne.- obserwowała biały sufit - Chociaż to moje urodziny. Trzeba coś odwalić - spojrzała na piżamę od brata i uśmiechnęła się szeroko
Robert przyjechał zgodnie z zapowiedzią. Czekała na niego przygotowana. Maiła na sobie długi czarny płaszcz sięgający do kolan, głowę okrywał szeroki kaptur. Widać było tylko część twarzy i czarne buty na obcasie.  - Jestem gotowa wychodzimy - uśmiechnęła się szeroko patrząc na zdziwioną minę ojca.
Dojechali pod odnowioną kamienice w której mieściła się spora restauracja. Tata przeprowadził ją przez próg, weszła do sali gdzie wszyscy chórem zaczęli śpiewać "Sto lat". Było mnóstwo osób, przyszli nawet ci, których niechała widzieć. Zaliczał się w tą grupę Sebastian - skończony frajer i Ciotka z Niemiec która twierdziła, że Tosia to błąd życiowy. Widziała z oddali swoją mamę za którą bardzo tęskniła, na niej zależało jej najbardziej. Reszta przyszła po prostu nażreć się za darmo. Gdy skończyli śpiewać na sale niechał tort, podeszła do niego zgrabnie. Wszyscy ucichli czekali aż zdmuchnie świeczki. Rozpięła szybko guziki od płaszcza i zrzuciła go na podłogę. Szepty na chwile ucichły i wszystkie oczy skierowały się na nią. Czuła satysfakcje. Założyła na głowę kaptur do którego doszyty był pluszowy rożek. Była niebieskim jednorożcem z tezową grzywą i ogonem. Podniosła jedną nogę, tak jak dziewczynki z bajek. Złożyła ręce i zdmuchnęła świeczki. Zaklaskała sama sobie. Pojawiły się nieśmiałe oklaski, które uruchomiły fale braw.
Podszedł do niej Mikołaj - siostra świetnie wyglądasz - parsknął śmiechem i poklepał ją po plecach
Ojciec złapał jej ramię i szarpnął aż obróciła się w jego stronę - Tosiu co to jest? - pokazywał rękom na strój - Jak ty się reprezentujesz? Należysz do jakiejś sekty??
Uśmiechała się szeroko, nie odpowiedziała nic, ponieważ porwał ją tłum. Wpadała z ramion do ramion, obdarowywana życzeniami, uściskami i całusami. W tym wszystkim odnalazła mamę, która jak zawsze nie mogła zostać. Przytuliła ją mocną "bądź szczęśliwa kochana" powiedziała jej do ucha i pocałowała w policzek. Wcisnęła w dłoń malutkie niebieskie pudełko. Była piękna i ubrała się jak na wybieg. Poczuła się głupio w swoim durnym przebraniu. Chciałaby ją zatrzymać, ale ona zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Zawsze tak robiła, nigdy nie czekała na jej odpowiedzi.
Resztę obiadu solenizantka przetrwała z myślą wypadu z koleżankami. Robert co chwile wstawał i wznosił toasty za swoją jedyną córeczkę. Wino poprawiało humor. Czekała aż przedstawienie się skończy. Najlepszym punktem było krojenie tortu przez jednorożca. Każdy musiał sobie zrobić zdjęcie. To było małe wesele, tylko zamiast sukni, panna młoda miała piżamę. Zaspała i zapomniała przyprowadzić swojego księcia. Czekała tylko na sygnał do wyjścia. Gdy połowa gości opuściła restaurację zadzwoniła komórka którą szybko odebrała:
- Wyjdź z tej nory, czekami na ciebie - mówiła Angelika w tle słyszała pozostałych
- Już lecę - zerwała się od stolika przy którym był jeszcze ojciec, Mikołaj i Natalia. - Dziękuje za wszystko - ukłoniła się ładnie - Muszę już lecieć - ruszyła w kierunku w wyjścia
- Ale poczekaj! Gdzie idziesz? - krzyczał za nią ale ona zniknęła za drzwiami
Na dworze stała limuzyna z której wyskoczyły jej koleżanki. Uśmiech poznikały z ich twarzy kiedy zobaczyły pluszowy kostium.
Wtrącił się Sebastian który stał niedaleko i palił papierosa - wow jedziecie z jednorożcem- wybuchł śmiechem
- Co ty na sobie masz? - Wtrąciła zdziwiona Marta, jedna z przyjaciółek
Podniosła ręce nad głowę i się obróciła - Jestem niesamowita - zaśmiała się, czuła że wino zaczęło działać
- Nie, ja z tobą do klubu nie wejdę! - zaprotestowała Angelika.
Rozpięła zamek od piżamy, a pod kolorowego, pluszowego materiału wyłoniła się czarna błyszcząca bluzeczka z dużym dekoltem i bardzo krótka czarna spódniczka - A tak ze mną wejdziecie? - dopytała zaskoczone koleżanki
- Ja z tobą pojadę - Wtrącił Seba
- Goń się - krzyknęła któraś z dziewczyn
Wciągnęły Tośkę do auta, kierowca ruszył. Ściągały jej piżamę, która nie przeszła przez buty. Wyłożyła się na podłodze pojazdu. Zdjęły jej buty i zaprały za materiał, śmiały się z jej kolorowych stringów które było widać, gdy podwinęła się jej spódnica. - Uwielbiam takie sytuacje - śmiała się z dziewczynami
Pozajmowały miejsca na długich skórzanych kanapach pojazdu. Marta wyciągnęła bluetkę szampana i w trójkę, niezgrabnie próbowały ją otworzyć. Gdy korek wystrzelił napełniły kieliszki i przy okazji oblały same siebie.
- A teraz toast za, dwudziestopięcioletnią dziewice - uniosła kieliszek Angelika a towarzyszki dołączyły
Tak bardzo mi tego brakowało, tych wariatek, tego bycia głupią gówniarą. Nienawidzę swojego prostoliniowego życia. Zasad i przymusów, ciągłego dążenia do doskonałości. Poprawności w oczach ojca. Szukania miłości w oczach matki. Ciągłych kłótni z bratem i znoszenia pouczeń macochy. Gdzie jest świat niegrzecznych dziewczynek które wiecznie się bawią i nie przejmują się konsekwencjami? Czy coś takiego istnieje? Sama nie wiem czego chce od życia, więc skąd mam wiedzieć którą drogą iść? Moje przyjaciółki wyglądają na takie wesołe, a przecież to nie ich święto. Jak mogą się cieszyć mając swoje problemy. Angelika mieszka z ojcem alkoholikiem. Marta ma dziecko, sama nie wie z kim. Mieszka z rodzicami którzy utrzymują ją i dziecko. Pamiętam jak mi płakała że chcą je usunąć, a teraz tacy dumni dziadkowie. Czy mama też miała taki wybór? Chyba  nie, a jeśli by miała?? ciekawe co by zrobiła? Głupia głowa nie myśl i pij, to ci nie pomoże a na pewno ulży
Opróżniła szybko kieliszek, lekko się skrzywiła. Nienawidziła szampanów, ale sama nalała sobie drugi - na zdrowie, bardzo obrzydliwy ale dziękuje. Dziękuje też, że mnie tak ładnie naznaczyłaś - zaśmiała się i wypiła alkohol
- ale że jak? - zdziwiła się Angelika
- No, że dziewica - zaśmiała się
- A co nie - wtrąciła Marta - Słyszałam że Sebastian ma takiego? - pokazała palcem wskazującym i kciukiem miarę 10 cm - wiesz co to orgazm? - spytała z diabelskim uśmiechem
- ej on - zmarszczyła brwi - jest debilem owszem, ale seks był dobry - obracała nerwowo pusty kieliszek - no co?
- i chcesz powiedzieć, że byłaś z nim dwa lata dla seksu - pytała zaskoczona Angelika
- eee nie, to znaczy...- odłożyła kieliszek - głupie baby jesteście, po co mnie o to pytacie
- ty zaczęłaś - kręciła głową Angelika
- Zaczęło się od dziewictwa  - wrzuciła oburzona Antonina
- Teraz mam pewność że nie jesteś - zaśmiała się Angelika
- A czyli miałaś nadzieje, że będziesz pierwsza? - rzuciła złośliwe spojrzenie - to by nic nie zmieniło
- zaopiekowałabym się nim jak małym chłopcem ale wiedząc, że był później z Karoliną i z tą grubą Gośką.- zamknęła oczy - o fu
Kierowca woził je po mieście, zanim zdążyły wypić zapas z minibarku znajdującym się w aucie. Udawały, że są wielkimi gwiazdami. Wychylały się znad szyber dachu i machały do przechodniów. Nie było ważne czy widziały chłopaka czy dziewczynę, alkohol zrobił swoje, świat był o jeden kolor piękniejszy. Dojechały do klubu który wybrała wcześniej Angelika. Czuły się wyróżnione kiedy bramkarz wpuścił je poza kolejką. Dopiero później się okazało, że to jakiś dobry przyjaciel Marty. Miały zarezerwowane miejsca ustawione wyżej niż parkiet. Światła tańczyły na głowach bawiących się osób.
Tańczyły razem na parkiecie, aż dołączyła się do nich grupa mężczyzn. Do Tosi podszedł wysoki szatyn. Kiedy byli już bardzo blisko siebie on zaproponował jej wyjście do toalety. Poczuła że wino szampan i wódka wymieszały się zbyt mocno. Uśmiechnęła się do niego szczerząc zęby i pokazała środkowy palec. On tylko wzruszył ramionami i zniknął tłumie. Rozejrzała się, ale nie zobaczyła swoich koleżanek. Udała się do wydzielonego stolika mając nadzieje, że któraś z nich tam jest. Nikogo jednak tam nie było, usiadła sama. Ładna zgrabna dziewczyna podeszła do niej pytając czy coś podać. Starała się trzymać głowę w pionie. Zastanowiła się chwile i zamówiła whisky z colą. Oparła się wygodnie, zamknęła oczy a gdy je otworzyła stał przy niej wysoki, jasnowłosy mężczyzna.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział nieznajomy
Otworzyła lekko usta i zmarszczyła czoło. Nie przypominała sobie go, to nie był jeden z tych z którymi była na parkiecie. Tamci byli bardziej pokroju kulturysty a on był po prostu męski - -
- Wszystko w porządku? - dodał
- Znamy się? - rzuciła wzrokiem na parkiet szukając nerwowo koleżanek
- Myślę że tak - uśmiechnął się - mogę się dosiąść?
Nie zdążyła nic powiedzieć kiedy usiadł przy niej i zaczął się przyglądać. Lekko prze-trzeźwiała
- Angelika miała racje, jesteś śliczna - patrzył jej w oczy
- boże angelika cię wynajęła - skrzyżowała brwi. Czara się przelała - nienawidzę jej
- Nie wynajęła - zaśmiał się - Wyglądam jak dziwka? - dopytał
Podeszła dziewczyna i postawiła alkohol na stole. Uśmiechnęła się do mężczyzny on go odwzajemnił. Tosia się wyprostowała
- tak wyglądasz jak dziwka - patrzyła na niego i na kelnerkę - skąd znasz Angelikę?
Podał jej szklankę którą przyniosła kelnerka. Antonina złapała szkło i niezdarnie ochlapała sobie szyje i koszulkę
- kurwa - odłożyła szklankę
- mi tam się podoba - patrzył jej w dekolt - Ten styl, na niegrzeczną dziewczynkę to tak na co dzień?
- nie na co dzień jestem dziewicą - palnęła, pokręciła głową - miałam powiedzieć grzeczna
Wyciągnął chusteczkę, za którą chciała złapać ale zablokował jej rękę i sam wytarł mokre miejsca bardzo przykładając się w okolicach biustu - bluzki już nie wysuszę no chyba że pójdziemy do mnie - odsunął się i zgniótł mokrą chustkę
- ahh tak i co będziemy robić razem pranie? - uśmiechnęła się ironicznie
- Nie. Rozbierzemy się i popatrzymy jak maszyny pracują za nas - uśmiechnął się lekko oparł łokcie o kolana
Złapała za szklankę i wzięła dwa duże łyki. Skrzywiła się - Jak wyjdziemy razem to będę łatwa?
- Tylko się rozbierzemy - dotknął je policzka przesuwając kosmyk włosów
Dopiła alkohol do końca, zacisnęła oczy. Popatrzyła na niego - Ok - rzuciła zadziornym uśmiechem - pokaż mi te pralki
Wstał i podał jej rękę. Zachwiała się lekko ale szybko złapała go pod rękę. Zeszli do piwnicy gdzie była szatnia. Idąc potknęła się o własną nogę, złapał ją zanim zdążyła upaść. Śmiała się kiedy patrzył jej w oczy. Była pijana wiedziała że on wykorzysta ją, wiec chciał też wykorzystać jego. Lekko go pocałowała wtedy docisnął ją do ściany, by na monet zastygnąć w głębokim pocałunku.
- poczekaj - wyjął telefon - weź swoje rzeczy, czekam tu
Podeszła do szatniarza i zamieniła numerek na kurtkę i szybko do niego podbiegła. Objął ją przez  ramie. Wyszli na zewnątrz, było bardzo mrożnie ale nie czekali długo na taksówkę w której było gorąco. Powoli traciła świadomość. Podobały się jej, jego stanowcze ruchy. Hotel przy którym stanęła taksówka nie znajdował się daleko od klubu. Weszli do wielkiej przeszklonej recepcji przy długiej ciemnej ladzie, stała uśmiechnięta kobieta. Podszedł do niej sam i odebrał klucz. Weszli do windy gdy drzwi się zamknęły, rzucił się na nią. Założyła mu ręce na ramiona, żeby podciągnąć się do góry. Drzwi się otworzyły, złapał ją za rękę i doprowadził do drzwi pokoju. Zaprosił do wejścia kłaniając się. Dygnęła niezgrabie i się zaśmiała. Szła powoli kręcąc biodrami, obejrzała dla pewności czy na nią patrz. Przygryzła wargę. Wszedł za nią, zamknął drzwi i przekręcił zamek.
- Gdzie ta pralka? - spytała rozbawiona
Nie odezwał się zdjął kurtkę a następnie koszulkę i powoli do niej podchodził. Przyglądała się jego mięśniom brzucha. Położyła dłoń na jego piersi. Docisnął ją do swoich bioder. - Przepraszam skarbie, nie mam pralki - Musnął jej wargi.
- To ja jeszcze sprawdzę w łazience - wykaraskała się z jego objęć szybo wbiegła do toalety. Ekspresowo się rozebrała, poprawiła czarny stanik z koronka który beznadziejnie komponował się z kolorowymi stringami. Przyjrzała się sobie w lustrze - raz się żyje - otworzyła drzwi potknęła się o nogę i spadła na kolana - ała - jęknęła 
Podniósł się z łóżka - nie zabiłaś się? - podparł się o łokcie. Miał na sobie tylko bokserki
- nie, zęby na miejscu - podniosła się z podłogi
- do dobrze. Chodzi tu do mnie - mierzył ją wzrokiem
Stanęła przy nim. Wstał i odpiął jej stanik, delikatnie zsunął go z ramion. Wsadziła dłonie za gumę jego bielizny. Wtedy on szybko się odsunął i popchnął ją na łóżko. Upadła i obróciła się w jego stronę. Oparła się na łokciach i poprawiła włosy. Pochylił się się nad nią. Poparł się jedna ręką i pocałował ją w usta, przygryzła jego wargę. Schodził niżej całując po kolei szyję piersi i brzuch. Zatrzymał się przy kolorowym materiale i zgrabnie go ściągnął. Wyprostować się żeby sam się rozebrać. Wszedł na kolanach pomiędzy jej nogami żeby pocałować ją w usta. Wgryzł się w szyje i mocno w nią wszedł. Pisnęła zaciskając dłonie na jego ramionach....
Rano już nie było tak przyjemnie. Dotarły do niej wszystkie decyzje, podjęte zbyt pochopnie. Złapała się za głowę, wtedy drzwi od łazienki się otworzyły, wyszedł z niej wczorajszy kochanek. Ubrany w dresy
- idziesz ze ma na siłownię - spytał puszczając do niej oko
- jesteś pojebany? Na podieło cię idziesz na siłownię? - mrużyła oczy.
- rozumiem. Jak chcesz to załóż moja koszule, twoje ciuchy oddałem do pralni, będą za godzinę - patrzył na zegarek
- świetnie, poczekam - zakryła twarz 
Piękne urodziny, jak bardzo jestem z siebie dumna....

Komentarze

  1. Bardzo fajnie piszesz, lubie takie opowiadania :)

    www.read-me21.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma jak podryw na pralkę :P Mi 22 marca strzeliło ćwierć wieku ale aż takiej zabawy nie miałam (a mogłam pożyczyć od siostry piżamę jednorożca xP)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Post 5

Post 3

Post 8